niedziela, 6 stycznia 2019

Świąteczne ocieplenie - Praca



,,Najpierw doświadczanie a później pisanie"

Chodź, teraz wspaniale czyta się moje przemyślenia, nie byłoby ich bez pracy, trudu, wiary, przeżywania, życia, działania. To prawidłowa kolejność. Najpierw doświadczanie a później pisanie. No chyba, kiedy piszę się powieść, wtedy można polegać na swojej wyobraźni wyłącznie.Jednak, nikt nie rzucił mi płatków róż pod nogi, nie rozłożył czerwonego dywanu, nie otworzył szampana; kiedy podjęłam decyzję wyjścia z pokoju (mojego głównego centrum dowodzenia).

                          ,,Ciągle niedowartościowana, chłonę pochwały jak gąbka wodę"


Długi czas żyłam tym przekonaniem, że skoro ja wychodzę do świata, świat musi dać mi coś w zamian. (Patrząc perspektywicznie, dał i nadal daje sporo). Jednak ja oczekiwałam wtedy zachwytu i owacji na stojąco. Po części spowodowane było to wielkim krokiem na przód - prawie milowym! Miło było by ktoś cieszył sie ze mną moim postępem.  A po części chciałam by mnie ludzie poprostu podziwiali, nakarmić swoje rozkołysane ego, nakleić sobie sama nalepkę na czoło - odważna, odpowiedzialna, mądra. Problem w tym kochani że dosłownie chciałam sobie tą nalebkę dosłownie nakleić, i nią świecić z kilometra. A przecież bez pracy nie ma zysków, zabrałam się za budowanie swojego wizerunku od stworzenia wizji, a nie prawdy. Pomijając fakt że bycie ,,naj" wcale nie musi być paliwem do szczęścia ale o tym później (kiedyś), bo nadal się tego uczę ;) 
Moja wizja pracy była prosta jak drut kolczasty.  Pierwsze dni pracy powinny wyglądać następująco: zapoznaję się z miejscem pracy, ludźmi. Stopniowo jestem wprowadzana do obowiązków, uczę się, zdobywam doświadczenie. Pracownicy są bardzo pomocni, służą pomocą, mają czas na zaznajamianie mnie z obowiązkami. Wynagrodzenie otrzymuje się na czas. To ostatnie jest dla mnie ważne ale nie najważniejsze, piorytet to oczywiście komfort psychiczny :) 







Wizja wymarzonej pracy była następująca.. Praca, w której panuje miła atmosfera, pomocni ludzie, wiedzę zdobywa się stopniowo, wynagrodzenie otrzymuje się na czas. To w sumie moje główne priorytetowe cechy.Co zatem zawiodło? Z ręką na sercu, wynagrodzenie mam 
ludzie, wiedzę zdobywa się stopniowo, wynagrodzenie otrzymuje się na czas. To w sumie  na czas, w ludziach więcej dobra niż chamstwa, wiedze zdobywa się w nerwach, stresie. No to już wiadomo, nie ma co ukrywać, że forsa jest dla mnie sprawą drugorzędowa. Wolę dostać wypłatę z dwutygodniowym opóźnieniem aniżeli żyć w napięciu cały czas. Nie miałam szansy nabyć cech które, by mnie troszkę uchroniły; a bardziej uświadomiły, co się dzieje. Dlaczego stresuję się do tego stopnia, że nie potrafię odebrać telefonu, zapamiętać prostych komend, no i nauka idzie mi jak po betonie. Frustracja opanowała moją głowę. Stopniowo zrezygnowałam z wieczornych ćwiczeń, ze zdrowego trybu życia po prostu. Kolorowe dania zastąpiły pajdy chleba, które przygotuję w mig. Nie ma w tym nic potwornego, ale na dłuższą metę bardziej mi to szkodzi ;aniżeli pomaga. Można by wymieniać długo, jak zmieniły się moje nawyki, trudno dostrzec we mnie to dziecięce szczęście i luz skoro czuje się jak w klatce. Na mikro sekundy opuszczam ją, by zasięgnąć powietrza.

**
Łatwo wydać osąd i ocenić zarówno mnie czy szefa. Że sobie nie radzę, że się nie nadaje, mało mówię, nie jestem taka jak większość ludków, nie potrafię prostych rzeczy. Szefa można porównać do bez emocyjnej lalki, robota wykonującego swój program dnia. Buca, materialistę etc., etc..I to wszystko moi mili to moja interpretacja rzeczywistości. Może trafiona może nie ale interpretacja. Wiem już sporo o sobie i wiem też, że nie jest ze mnie taki gamoń, jak opisałam wyżej. Tym samym mój szef wcale nie musi być
w rzeczywistości bucem do kwadratu. Każdy z nas jest inny, przeżył co innego, widział, słyszał i doświadczał. Mamy predyspozycje do zupełnie innych rzeczy, inny system wartości, wrażliwość, umiejętności. W chwili dla nas nieprzyjemnej zapominamy o tym, że jesteśmy różni i oceniamy; wychodzą z nas mroczne zachowania. Żyjemy w czasach, w których system wyciska nas jak cytrynę. Zmusza do konfrontacji ze słabościami, przez co można zupełnie się oczyścić albo zatruć innych swoimi brudami.




x

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia